Szłam jedną z ulic Nowego Jorku. Nie bez powodu wybrałam to miejsce na moje "łowy". W końcu nie bez powodu nazywane było "miastem, które nie śpi". A ja uwielbiałam ciemną porę dnia. Wtedy właśnie czułam, że żyję. Największe przygody przeżywałam nocami, a w związku z tym zdobywałam hurtowe ilości przystojniaków, którzy byli gotowi poświęcić dla mnie wszystko, nawet swoje cudowne, godne pozazdroszczenia życie. A ja nie mogłam sobie tego przepuścić za żadne skarby. Tym bardziej, że otrzymałam konkretne zadanie.
Właściwie wcale nie obchodził mnie ten plan mich rodziców. Jednak wiedziałam, że dzięki temu będą oni uzależnieni ode mnie i sama będę mogła ich wykorzystać do swoich celów. Z resztą co mi szkodziło złapać kilku mężczyzn i przekazać im, aby wykształcili ich na Anioły Ciemności. W końcu ich ród zaczynał świecić pustkami, a przecież wkrótce te niebiańskie Stróże mogłyby to wykorzystać i unicestwić ich na zawsze, a to mi się nie uśmiechało. Bo wraz z nimi znikam i ja. A beze mnie świat byłby zbyt dobry i zbyt nudny. W końcu to ja dostarczałam połowie populacji ludzkiej atrakcji.
Oczywiście tak jak mogłam się spodziewać gdziekolwiek się nie obejrzałam, na każdym kroku widziałam jednego z tych całych Aniołów Dobroci. Siedzieli na ławkach, w samochodach, czy nawet stali na ulicach. Uśmiechali się tym swoim śnieżno białym uśmiechem i pomagali tym wszystkim biednym ludziom, którzy nie umieli poradzić sobie ze zwykłymi, codziennymi problemami. Liczyłam tylko na to, że nie ześlą jednego z nich, aby przeszkadzał mi w mojej pracy. Nie raz tak robili, gdy chciałam wykorzystać kilku śmiertelników. I tak za każdym razem dawałam sobie znakomicie radę. Tylko z lekkim opóźnieniem.
Oczywiście tak jak mogłam się spodziewać gdziekolwiek się nie obejrzałam, na każdym kroku widziałam jednego z tych całych Aniołów Dobroci. Siedzieli na ławkach, w samochodach, czy nawet stali na ulicach. Uśmiechali się tym swoim śnieżno białym uśmiechem i pomagali tym wszystkim biednym ludziom, którzy nie umieli poradzić sobie ze zwykłymi, codziennymi problemami. Liczyłam tylko na to, że nie ześlą jednego z nich, aby przeszkadzał mi w mojej pracy. Nie raz tak robili, gdy chciałam wykorzystać kilku śmiertelników. I tak za każdym razem dawałam sobie znakomicie radę. Tylko z lekkim opóźnieniem.
Po chwili znudziłam się swoją przechadzką i postanowiłam wejść do jednego z pobliskich klubów o nazwie "Inferno". W sumie gdyby nie nazwa nie weszłabym do takiej meliny, ale co mi szkodziło. W końcu wszędzie znajdzie się ktoś, kto poleci na moje urocze wdzięki.
Usiadłam przy barze i zamówiłam wódkę. Nie lubiłam jakiś wymyślnych alkoholi. Zawsze stawiałam na minimalizm. Barman uśmiechnął się do mnie i od razu zrealizował moje zamówienie. W sumie był całkiem przystojny, jednak wolałam kogoś z klasą, na poziomie, a on raczej nie reprezentował sobą zbyt dużo. Jednym łykiem opróżniłam cały kieliszek. Tak samo jak pięć następnych. Jednak nie zadziałały one na mnie w żaden sposób. W końcu Upadłego żyjącego 379 lat nie upije byle wódka. Tym bardziej, że teoretycznie w świecie ludzi byłam martwa. Nie musiałam jeść, pić i spać. Tak jak truposz. Tyle, że chodziłam po tym świecie i robiłam to, co mi się podobało. Nie miałam ochoty dłużej ślęczeć przy barze. W końcu nikt się do mnie nie przysiadł. A imprezowanie w samotności nie jest za dobrą rozrywką, dlatego ruszyłam na parkiet, w nadziei, że oczaruję jakiegoś pięknego śmiertelnika. To zdecydowanie poprawiłoby mi humor. Który ostatnio nie był we wspaniałym nastroju.
Od razu dałam się porwać w rytm muzyki. DJ właśnie puszczał jakąś nowość. Czułam na sobie wzrok kilku osób siedzących przy barze i tańczących tuż obok. Nie tylko mężczyźni zwracali na mnie uwagę, ale i zazdrosne kobiety. To ja byłam w centrum uwagi za każdym razem. W końcu żaden z tych śmiertelników nie umiał tak oczarować pozostałych jak ja. Wiedziałam, że ociekam seksem i wcale mnie to nie krępowało, a wręcz przeciwnie dodawało jeszcze więcej uroku. Jednak, aby jeszcze bardziej skupić na sobie wzrok musiałam znaleźć sobie partnera. Rozejrzałam się dookoła. Wokół było sporo osób. Jednak moją uwagę przykuł mężczyzna wystrojony w garnitur. Było to trochę śmieszne, ponieważ miejsce, w którym się znajdowaliśmy nie było odpowiednie do takiego rodzaju stroju. Jednak jego buźka była urocza, a ja nie mogłam sobie jej przepuścić.
Właściwie to mężczyzna powinien pierwszy mnie poprosić do tańca. Jednak przez te wszystkie zasady równości płci pozmieniało się sporo w tych sprawach. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie byłoby o takim czymś mowy, a teraz. Musiałam brać sama sprawy w swoje ręce.
Podeszłam do nieznajomego tanecznym, kuszącym krokiem. Uśmiechnęłam się pokazując moje cudowne białe ząbki. Spojrzałam mu prosto w oczy, a on od razu okazał mi zainteresowanie. Jak zwykle nie musiałam zbyt wiele mówić, a mężczyzna już stał zauroczony. Chwyciłam więc go za rękę i oboje zaczęliśmy bujać się na parkiecie. Na szczęście nie stawiał oporów. Oddawał mi się całkowicie. Po chwili już pochłonięci byliśmy namiętnymi pocałunkami, które mnie nie sprawiały tyle przyjemności, co mojemu towarzyszowi. To miał być mój pierwszy cel. Wiedziałam, jak się skończy jego ziemskie życie. Jednak on w ogóle nie był tego świadom. To jeszcze bardziej mnie podniecało. Chciałam się jednak jeszcze trochę z nim zabawić. Jednak później przy barze ujrzałam innego przystojniaka.
- Dosyć tego dobrego - powiedziałam bardziej do siebie niż do mojego towarzysza odklejając się od niego. Po chwili jednak dodałam. - Poznasz moją mamusię i tatusia.
Mężczyzna zrobił minę zaskoczonego, a zarazem przerażonego. Oh. Jak ja to kochałam. Pewnie spodziewał się, że chcę go uziemić i już planuję ślub i dzieciaczki. Uśmiechnęłam się do niego zadziornie. Pierwszy raz oddawałam duszę śmiertelnika pod władzę moich rodziców. Wiedziałam, że ten chłopak będzie moim i ich królikiem doświadczalnym. Musiałam w końcu się dowiedzieć, czy pójdzie mi z tym zadaniem łatwo, czy będę musiała trochę się pomęczyć. Liczyłam na to, że młodzieniec nie będzie stawiał oporów. I zgodzi się na wszystko co mu powiem. Pstryknęłam więc swoimi paluszkami i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Od teraz należysz do Upadłych - powiedziałam, a jednocześnie z tym nieznajomy zniknął.
Teraz niech rodzice się nim zajmą, a znajdę sobie jakiś bardziej gorący towar. Lubię kiedy ludzie próbują się oprzeć mojemu urokowi. Zdobywanie ich jest jeszcze lepszą frajdą. W końcu ja zawsze wygrywam to walkę. Prędzej, czy później.
Podeszłam do baru, aby przywitać się z moją nową zdobyczą, którą wyczaiłam wcześniej. Chłopak siedział nad piwem oglądając dokładnie szklankę. Gdy się do niego dosiadłam nie podniósł nawet na mnie wzroku. Szturchnęłam go w ramię niby nie chcący i przywitałam się.
- Cześć.
Chłopak podniósł wzrok, ale nie odpowiedział. Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego. Zazwyczaj chłopcy po zauważeniu mojej twarzy zakochiwali się po uszy. Ten jednak, albo sprytnie ukrywał uczucia, albo był gejem. Nie widziałam innego wytłumaczenia. Postanowiłam spróbować jeszcze raz.
- Jestem Clarie. A ty? - zapytałam.
- Ryan - odpowiedział od niechcenia.
Zdenerwował mnie ton jego głosu. Miałam ochotę użyć jakiegoś ciężkiego przedmiotu żeby się opamiętał. Nie wiedziałam dlaczego mój dar na niebo nie działał. Kiedy mijały kolejne minuty ciszy chłopak podniósł na mnie wzrok. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się. Na jego twarzy nie było widać żadnej reakcji. Po prostu wpatrywał się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
- Barman! - krzyknęłam. - Poproszę wódkę - dodałam, gdy pracownik do nas podszedł.
- Skoro nie masz ochoty rozmawiać, będziemy razem pić - powiedziałam do mojego towarzysza, a on lekko wykrzywił usta nadając im kształt uśmiechu.
Gdy już dostałam swój kieliszek mężczyzna podniósł swój kufel i napił się. Ja również pochłonęłam zawartość małego pojemnika jednym haustem. Po kilku kolejkach atmosfera zaczęła się rozluźniać, mimo że mój nowy przyjaciel dalej nie był za wesoły, ale chociaż zaczynał częściej na mnie zerkać.
- A więc co robisz w Nowym Jorku? Nigdy wcześniej cię tutaj nie widziałem - zaczął rozmowę.
- Przyjechałam na jakiś czas z powodu pracy - odpowiedziałam. - A ty? Stały bywalec tutejszego miejsca?
- Jak widać - wskazał na kufel piwa.
Rozmowa rozkręciła się na dobre. Wkrótce poznałam kilka faktów z jego życia. Chodzi do jednego z liceum w Nowym Jorku i mieszka w mieście jakiś dwóch lat. Spędza tutaj każdy weekend w samotności lub przyjaciółmi. W tym lokalu nikt nie pyta go o dowód, więc właśnie to jego ulubione miejsce. Uwielbia samochody. Jednak nic poza tym. Nie widziałam w tej rozmowie żadnego podrywu. Próbowałam nawet rozmaitych gestów, ale nic z tego, że też pierwszego dnia musiałam trafić na taki trudny przypadek. Musiałam walnąć "prosto z mostu", skoro okrężną drogą nic nie zdziałałam.
- Może przeniesiemy imprezę do Ciebie? - zapytałam w końcu.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony. Uśmiechnął się, a w jego oku spostrzegłam błysk. Udało się. Wiedziałam, że nie ma mężczyzny, którego bym nie złamała. Mój entuzjazm jednak okazał się mylący, ponieważ usłyszałam słowa odrzucenia.
- Nie jestem zainteresowany - powiedział.
Potem wstał i wyszedł zostawiając pieniądze. Śledziłam go wzrokiem zaskoczona. Pierwszy raz poniosłam porażkę. Jednak może i przegrałam bitwę, ale wygram wojnę. W końcu jestem Clarie Dumberss. I nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Uśmiechnęłam się i postanowiłam również wyjść z podejrzanego lokalu. Teraz miałam tylko jeden cel - Ryana. Musiałam go zdobyć za wszelką cenę. Wiedziałam, że się nie poddam i wkrótce i on mi ulegnie.
Od razu dałam się porwać w rytm muzyki. DJ właśnie puszczał jakąś nowość. Czułam na sobie wzrok kilku osób siedzących przy barze i tańczących tuż obok. Nie tylko mężczyźni zwracali na mnie uwagę, ale i zazdrosne kobiety. To ja byłam w centrum uwagi za każdym razem. W końcu żaden z tych śmiertelników nie umiał tak oczarować pozostałych jak ja. Wiedziałam, że ociekam seksem i wcale mnie to nie krępowało, a wręcz przeciwnie dodawało jeszcze więcej uroku. Jednak, aby jeszcze bardziej skupić na sobie wzrok musiałam znaleźć sobie partnera. Rozejrzałam się dookoła. Wokół było sporo osób. Jednak moją uwagę przykuł mężczyzna wystrojony w garnitur. Było to trochę śmieszne, ponieważ miejsce, w którym się znajdowaliśmy nie było odpowiednie do takiego rodzaju stroju. Jednak jego buźka była urocza, a ja nie mogłam sobie jej przepuścić.
Właściwie to mężczyzna powinien pierwszy mnie poprosić do tańca. Jednak przez te wszystkie zasady równości płci pozmieniało się sporo w tych sprawach. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie byłoby o takim czymś mowy, a teraz. Musiałam brać sama sprawy w swoje ręce.
Podeszłam do nieznajomego tanecznym, kuszącym krokiem. Uśmiechnęłam się pokazując moje cudowne białe ząbki. Spojrzałam mu prosto w oczy, a on od razu okazał mi zainteresowanie. Jak zwykle nie musiałam zbyt wiele mówić, a mężczyzna już stał zauroczony. Chwyciłam więc go za rękę i oboje zaczęliśmy bujać się na parkiecie. Na szczęście nie stawiał oporów. Oddawał mi się całkowicie. Po chwili już pochłonięci byliśmy namiętnymi pocałunkami, które mnie nie sprawiały tyle przyjemności, co mojemu towarzyszowi. To miał być mój pierwszy cel. Wiedziałam, jak się skończy jego ziemskie życie. Jednak on w ogóle nie był tego świadom. To jeszcze bardziej mnie podniecało. Chciałam się jednak jeszcze trochę z nim zabawić. Jednak później przy barze ujrzałam innego przystojniaka.
- Dosyć tego dobrego - powiedziałam bardziej do siebie niż do mojego towarzysza odklejając się od niego. Po chwili jednak dodałam. - Poznasz moją mamusię i tatusia.
Mężczyzna zrobił minę zaskoczonego, a zarazem przerażonego. Oh. Jak ja to kochałam. Pewnie spodziewał się, że chcę go uziemić i już planuję ślub i dzieciaczki. Uśmiechnęłam się do niego zadziornie. Pierwszy raz oddawałam duszę śmiertelnika pod władzę moich rodziców. Wiedziałam, że ten chłopak będzie moim i ich królikiem doświadczalnym. Musiałam w końcu się dowiedzieć, czy pójdzie mi z tym zadaniem łatwo, czy będę musiała trochę się pomęczyć. Liczyłam na to, że młodzieniec nie będzie stawiał oporów. I zgodzi się na wszystko co mu powiem. Pstryknęłam więc swoimi paluszkami i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Od teraz należysz do Upadłych - powiedziałam, a jednocześnie z tym nieznajomy zniknął.
Teraz niech rodzice się nim zajmą, a znajdę sobie jakiś bardziej gorący towar. Lubię kiedy ludzie próbują się oprzeć mojemu urokowi. Zdobywanie ich jest jeszcze lepszą frajdą. W końcu ja zawsze wygrywam to walkę. Prędzej, czy później.
Podeszłam do baru, aby przywitać się z moją nową zdobyczą, którą wyczaiłam wcześniej. Chłopak siedział nad piwem oglądając dokładnie szklankę. Gdy się do niego dosiadłam nie podniósł nawet na mnie wzroku. Szturchnęłam go w ramię niby nie chcący i przywitałam się.
- Cześć.
Chłopak podniósł wzrok, ale nie odpowiedział. Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego. Zazwyczaj chłopcy po zauważeniu mojej twarzy zakochiwali się po uszy. Ten jednak, albo sprytnie ukrywał uczucia, albo był gejem. Nie widziałam innego wytłumaczenia. Postanowiłam spróbować jeszcze raz.
- Jestem Clarie. A ty? - zapytałam.
- Ryan - odpowiedział od niechcenia.
Zdenerwował mnie ton jego głosu. Miałam ochotę użyć jakiegoś ciężkiego przedmiotu żeby się opamiętał. Nie wiedziałam dlaczego mój dar na niebo nie działał. Kiedy mijały kolejne minuty ciszy chłopak podniósł na mnie wzrok. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się. Na jego twarzy nie było widać żadnej reakcji. Po prostu wpatrywał się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
- Barman! - krzyknęłam. - Poproszę wódkę - dodałam, gdy pracownik do nas podszedł.
- Skoro nie masz ochoty rozmawiać, będziemy razem pić - powiedziałam do mojego towarzysza, a on lekko wykrzywił usta nadając im kształt uśmiechu.
Gdy już dostałam swój kieliszek mężczyzna podniósł swój kufel i napił się. Ja również pochłonęłam zawartość małego pojemnika jednym haustem. Po kilku kolejkach atmosfera zaczęła się rozluźniać, mimo że mój nowy przyjaciel dalej nie był za wesoły, ale chociaż zaczynał częściej na mnie zerkać.
- A więc co robisz w Nowym Jorku? Nigdy wcześniej cię tutaj nie widziałem - zaczął rozmowę.
- Przyjechałam na jakiś czas z powodu pracy - odpowiedziałam. - A ty? Stały bywalec tutejszego miejsca?
- Jak widać - wskazał na kufel piwa.
Rozmowa rozkręciła się na dobre. Wkrótce poznałam kilka faktów z jego życia. Chodzi do jednego z liceum w Nowym Jorku i mieszka w mieście jakiś dwóch lat. Spędza tutaj każdy weekend w samotności lub przyjaciółmi. W tym lokalu nikt nie pyta go o dowód, więc właśnie to jego ulubione miejsce. Uwielbia samochody. Jednak nic poza tym. Nie widziałam w tej rozmowie żadnego podrywu. Próbowałam nawet rozmaitych gestów, ale nic z tego, że też pierwszego dnia musiałam trafić na taki trudny przypadek. Musiałam walnąć "prosto z mostu", skoro okrężną drogą nic nie zdziałałam.
- Może przeniesiemy imprezę do Ciebie? - zapytałam w końcu.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony. Uśmiechnął się, a w jego oku spostrzegłam błysk. Udało się. Wiedziałam, że nie ma mężczyzny, którego bym nie złamała. Mój entuzjazm jednak okazał się mylący, ponieważ usłyszałam słowa odrzucenia.
- Nie jestem zainteresowany - powiedział.
Potem wstał i wyszedł zostawiając pieniądze. Śledziłam go wzrokiem zaskoczona. Pierwszy raz poniosłam porażkę. Jednak może i przegrałam bitwę, ale wygram wojnę. W końcu jestem Clarie Dumberss. I nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Uśmiechnęłam się i postanowiłam również wyjść z podejrzanego lokalu. Teraz miałam tylko jeden cel - Ryana. Musiałam go zdobyć za wszelką cenę. Wiedziałam, że się nie poddam i wkrótce i on mi ulegnie.
~*~
Weszłam do królestwa moich rodziców, aby dowiedzieć się, jak się miewa mój pierwszy śmiertelnik skazany na los Upadłego. Głównie chodziło mi o to, czy jeszcze się biedak nie poddał i czy w ogóle przeżył przemianę w Anioła. W końcu dla zwykłego człowieka musiało być to mega bolesne i trudne. Wiedziałam, że moja matka będzie dla niego bezlitosna. W końcu, aby wytrwać musi się poświęcić. Upadłymi zostają tylko ci najwytrwalsi. Pozostali wysyłani są do Odpadków. Ale w końcu dla chcącego nic trudnego.
Od razu spostrzegłam znajomą twarz chłopaka. Siedział przykuty na krześle, a wokół niego tańcowała moja matka wymawiając rozmaite rzeczy, których miał się nauczyć. Widać było, że nieźle go wymęczyła. Chłopak był cały spocony i prawie, że omdlewał. Mnie jednak ten widok nie ruszał.
- Ty... - odezwał się resztkami sił, gdy tylko mnie zobaczył.
Z jego oczu buchała nienawiść, a więc widać było jakieś postępy. W końcu Anioł Ciemności miał w sobie tylko nienawiść i podobne temu uczucia. Nie mógł czuć litości, współczucia, a zwłaszcza miłości. To właśnie przez to ostatnie uczucie większość z Upadłych przechodziła na stronę Stróżów. To właśnie przez nią nasz ród tak wyginął. Ja nie miałam zamiaru nigdy porzucić swojego życia dla jakiejś bezsensownej miłości. Właściwie nie rozumiałam tych wszystkich istot poświęcających się dla kogoś innego. Ja żyłam sama dla siebie i nie narzekałam.
- Dobra robota - powiedziała matka spoglądając na mnie. - Jest już w pierwszej fazie. Z pewnością wytrwa do końca - dodała po chwili.
- Jasne - odpowiedziałam.
- Czekam na kolejnych śmiertelników. Myślałam, że dzisiaj będzie ich chociaż pięciu. Zawiodłaś mnie.
- Nie martw się. Dostarczę ci ich tyle ile będzie trzeba.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie fałszywie. Mimo, że była moją matką nienawidziłam jej z całego serca. O ile je miałam. Od dziecka byłam wychowywana w nienawiści. Nie raz usłyszałam podobne słowa od niej. Zawsze tak było. Rozmawiałyśmy tylko, gdy była potrzeba. Właściwie bardziej znałam tych wszystkich śmiertelników niż ją. Właściwie nie byłam jakoś z tego powodu zła, bo w końcu każdy Anioł Ciemności miał taki związek z pozostałymi. Związywaliśmy się ze sobą tylko, aby rozmnożyć swój lud, aby było kilka członków czystej krwi. Poza tym jakieś przyjaźnie, czy więzy rodzinne nie wchodziły w grę.
Nie miałam więcej do roboty w tym miejscu, więc postanowiłam udać się do swojego azylu, czyli miejsca, w którym spędzałam wiele czasu, gdy nie zajmowałam się łapaniem istot w moje sidła. Rozpostarłam więc swoje ogromne, czarne skrzydła i odleciałam nie żegnając się z rodzicielką. Miałam kilka spraw do przemyśleń w związku z moim dzisiejszym niepowodzeniem, a właśnie w tym miejscu mogłam wszystko idealnie zaplanować, aby mój plan nie stał się niewypałem. Tak więc przede mną było trochę pracy.
~*~
Cześć. Prezentuję wam rozdział pierwszy. Mam nadzieję, że się podoba. Sprawdzałam go kilka razy, ale pewnie znowu pominęłam kilka błędów. Jak to ja. Długość, jak na pierwszy rozdział chyba okej. Nie chciałam was od razu na początek zanudzać. Poznaliście trochę bardziej naturę Clarie, a przy okazji wprowadziłam kolejnego znaczącego bohatera, a mianowicie Ryan'a. Czekam na komentarze miłe, jak i wytykające moje błędy. <3 Pozdrawiam.
No kurczę, nie mogę! xD Ja to mam szczęście, to kolejny blog, gdzie bohater ma na imię Ryan (ja też mam takiego bohatera - i to głównego!). Po prostu nie mogę :3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału jest on niesamowity i strasznie mroczny, a mimo wszystko jest również jakaś mgiełka tajemnicy. Czytało mi się lekko i już od pierwszego zdania nie mogłam się oderwać dopóki nie doszłam do końca!
Przy okazji również dodam, ze gify genialne i świetnie pasują do treści!
Teraz przynajmniej wiem, po co matce Claire są potrzebne tak "słabe" istoty, jak ludzie. Zaskoczyłaś mnie tym, że mogą oni zostać przemienieni w anioły, a swoją drogą to wspaniały pomysł!
Nie wiem, czemu ale nieco mi szkoda głównej bohaterki i wszystkich upadłych aniołów. Są źli to fakt, a w ich sercach nie ma dobroci - rozumiem, ale... z jakiegoś powodu jest mi ich żal, bo nie wiedzą jak bardzo pięknym uczuciem może być miłość.
Trzeba również dodać, że Claire zachowuje się w sposób... odważny :D Podziwiam ją za to poniekąd, bo ja nigdy nie miałabym odwagi wyczyniać tego, co ona. Tylko czekać, aż zabierze się za odbijanie chłopaka innej, a co do tego to nieco jest mi żal, że czegoś takiego nie zrobiła xD Ja też powoli przechodzę na mroczną stronę mocy :3
Na pierwszy rzut oka to totalnie bym olała taką dziewczynę jak Claire i uznała ją za... "pannę do towarzystwa" albo "pannę lekkich obyczajów". Nienawiść dziewczyny jest jakaś taka spokojna, zawsze ją sobie wyobrażałam jako wściekłość, a ty potrafiłaś zmienić to w cichą nienawiść, a która nadaje lekkiej zgrozy, bo nie wiadomo, czy nikt za moment nie wyskoczy z tasakiem w dłoni :3
Ryan zrobił na mnie pozytywne wrażenie (już na początku z powodu imienia i niebieskich oczów, brakuje mu jeszcze rudych kłaków na głowie xD), a moją pierwszą myślą, dlaczego nie daje się poderwać głównej bohaterce to wielka miłość do jakiejś dziewczyny, która go oślepiła na piękno innych, a później, że ta tajemnicza miłość złamała mu serce.
Oczywiście o jego homoseksualizmie pomyślałam dopiero, gdy bohaterka wysunęła takie wnioski, a muszę wyznać, że ma ona wysokie mniemanie o sobie i zapewne nigdy nie popada w kompleksy - kobieta doskonała :3
Na koniec mojego komentarza, życzę Ci morza weny, góry pomysłów i mnóstwo czasu wolnego!
Pozdrawiam ^^
Znowu strasznie długi komentarz od ciebie *.* Normalnie cię za to kocham :* Uwielbiam imię Ryan, wiec w końcu trzeba było uwzględnić chłopaka w jakiejś historii. :) Z rudymi włosami byłby idealny <3 Może i kobieta wpłynęła na jego zachowanie. Właściwie to nawet ja tego nie wiem. xD Dziękuję za mega słowa i czekam na kolejne komentarze :D
UsuńW końcu się doczekałam. Nawet nie wiesz, ile razy sprawdzałam tego bloga i rzucałam żółtymi karteczkami w ekran, gdy nowego rozdziału nie było widać. Jak widać nie czekałam na próżno, bo jestem pod wielkim wrażeniem tego bloga. Clarie... cóż, sama nie wiem, co o niej mysleć. Jest okropna itd. ale jednak jest w niej cos co sprawia, że ją lubię. Szczerze, nie mam pojęcia co działo się tam w Inferno. Może Ryan naprawdę jest gejem? No bo jak inaczej wytłumaczyć to, że jest odporny na jej wdzięki? I zastanawiam się, czy to Stiles, czy może mój ukochany Liam będzie głównym bohaterem tego opowiadania, skoro już w pierwszym rozdziale, Clarie zawzięła się na Ryana?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny, bo długo bez rozdziału nie wytrzymam,
Priori :)
Oh. Twoje żółte karteczki dały mi moc :* Czy Ryan jest gejem? Może, sama nie jestem pewna. :) Oboje będą głównymi bohaterami, w końcu będzie o nich tak samo głośno. Zobaczymy, który z nich bardziej podbije twoje serce <3
UsuńCiekawy pomysł na opowiadanie! Osobiście lubię właśnie takie fabuły, gdzie występują jacyś Aniołowie; nieważne czy dobrzy, czy źli.
OdpowiedzUsuńCo do Clarie - kocham takie wredne jaszczury, które chcą wszystkich wykorzystać itd. Nie ma sensownego wytłumaczenia na to moje zamiłowanie, ale tak już jest! XD BAD BITCH *-* Spróbuj ją tylko zmiękczyć, a normalnie Cię znajdę.
Ryan zapowiada się ciekawie, tylko - tutaj znowu prośba - nie rób z niego geja. Nie marnuj wizerunku (nie żebym coś miała do homo)! Chcę, żeby pojawiła się jego łóżkowa scena z C., a co :D
Na zakończenie dodam, że czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam, xoxo.
Cieszę się, że uwielbiasz takie historie. :* Liczę, że dzięki temu zostaniesz ze mną na dłużej. :) No mogę ci już zdradzić, że Ryan na pewno nie będzie gejem, będzie to o wiele grubsza sprawa. :D Więc może się wszystko zdarzyć.Czekam na kolejne komentarze :D
UsuńRozdział świetny ;) Czekam, aż akcja się rozwinie xD
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńOsobiście nie przepadam za takimi wrednymi jędzami. Złe życiowe doświadczenia i te sprawy, ale Clarie wydaje się być o wiele bardziej złożoną postacią. W końcu jej rodzice nie należą do najprzyjemniejszych. Jestem ciekawa dalszej akcji i więcej Ryana. Mam nadzieję, że tak chłopak nieźle da jej popalić xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sparks ;*
Ryan będzie nas dręczył przez spory kawał czasu, więc na pewno ci się to spodoba. <3 Czekam na kolejne komentarze :*
UsuńMuszę zebrać myśli, aby napisać jakiś sensowny komentarz. Jestem zauroczona twoim opowiadaniem. Jest genialne. Naprawdę trafiłaś w dziesiątkę z tą złą główną bohaterką. Ryan zapowiada się na fajnego kolesia, ale chyba ma całkowicie odmienną naturę od Clarie. Jestem ciekawa co z tego wyniknie. Czekam na kolejny rozdział Życzę dużo weny :) i wesołych świąt :)
OdpowiedzUsuńW końcu przeciwieństwa się przyciągają. :D Cieszę się, że rozdział ci się spodobał. :) Mam nadzieję, że reszta również przypadnie ci do gustu. Dziękuję za miłe życzenia i oczywiście nawzajem :*
Usuń"Największe przygody przeżywałam nocami". Bosz, powinni mnie przemianować na zboczoną psychopatkę, bo pomyślałam tylko o jednym po przeczytaniu tego zdania. :#
OdpowiedzUsuńAha czyli trupy nie mogą się upić. Dobrze wiedzieć na przyszłość. Może kiedyś przejdzie na stronę mroku. Wtedy rodzice przynajmniej nie daliby mi szlabanu na trzy miesiące za powrót pijanej do domu ;-; Proszę - bez komentarza. Zazwyczaj jestem grzeczną dziewczynką której czasem coś wymyka się spod kontroli jasne? :)
Z tej Claire jest suka. Zachowuje się jakby była najlepsza we wszystkim i ze wszystkich. To chyba cecha Aniołków Ciemności. Specjalnie mnie to nie zniesmaczyło. Nawet odwrotnie. Fascynuje mnie to. Lubie za bohaterów czarne charaktery, ale mam wrażenie, że Ryan jest kimś kto zmiękczy lodowate serce Claire. W końcu musi być jakiś powód dla którego nie ulega jej urokowi. Może jest jej pisany jako prawdziwa miłość? Rany, sorry -,- Koniec teorii spiskowych. To czekamy na kolejny.
Życzę dużo, dużo, dużo wenny i pozdrawiam ^^
Buziaki, Inna :3
PS Wypadałoby też życzyć wesołych świąt, a więc: Życzę wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku :*
Hahahaha. Uwielbiam cię ^.^ Zboczoność nie jest zła. :) Spiskuj, spiskuj. Może coś z tego wykorzystam :) Dziękuję, za życzenia świąteczne i oczywiście życzę tego samego tobie :*
UsuńUaau ;D Claire jest boska. Ona mnie porwała za duszę ;p Taka... no.. taka zła. oh, eh... Nie wiem co tu jeszcze powiedzieć. Nie mam dziś nastroju do pisania komów, ale daję znać, że przeczytałam i czekam na więcej. Am, am... więcej poproszę XD
OdpowiedzUsuńWeny i Wesołych Świąt!!!!!! :*
Dziękuję i wzajemnie. :) Taki komentarz od ciebie zupełnie mi wystarczy. Na mojej buźce od razu pojawił się uśmiech :D
UsuńGratuluje nominacji do Liebster Award! Więcej tu:
OdpowiedzUsuńhttp://wladcy-siedmiu-morz.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html
Dziękuuuuuję ;*
UsuńNie przepadam za Claire, nie. To niedopowiedzenie. Ja jej po prostu nie lubię. Aktualnie, bo coś czuję, że ona się zmieni. Może nie szybko, ale mam takie wrażenie. Chyba, że moja intuicja zeszła na manowce. Na razie, Claire wydaje mi się narcyzem wszechświatów, wielką panią wszechświata i płytką laską, z ładną buźką. Po prostu grrr.
OdpowiedzUsuńZa to czuję sympatię do postaci Ryana. Pewnie dlatego, że odmówił jej przeniesienia imprezy do domu. I dobrze zrobił. Nie wiem o nim za dużo, właściwie nic, oprócz tego, że mieszka w NY od dwóch lat, chodzi do liceum i lubi samochody. Jednak lubię go za to jak przeprowadził rozmowę z Claire. Oby tak dalej, Ray!
Mimo to, jestem ciekawa tego, co Claire zrobi. Mam nadzieję, że się zmieni, naprawdę. Okropny z niej babsztyl XD
Czekam na ciąg dalszy :P I zobaczymy jak to będzie ;D
Pozdrawiam, CM Pattzy
[ http://at-your-command.blogspot.com/ ]
Dziękuję za miłe słowa. :) Na razie raczej nie będzie się zmieniać, no ale kto wie co z tego wyniknie. Może zmieni taktykę. No to do następnego <3
UsuńGratuluje nominacji do Liebster Award! Więcej tu:
OdpowiedzUsuńhttp://hybryds-family.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html
Dziękuję <3
UsuńPhoebe Tonkin?! To ona jest w pierwszym gifie, czy mnie oczy mylą? Ona gra w mało znanym serialu "Tajemny krąg", jeśli znasz to podziw ^^
OdpowiedzUsuńA teraz dość może mojego gdybania o aktorach, czas na ocenę:
Bohaterka jest zła. Ciężko mi będzie komentować jej zachowanie. Normalnie taką osobę, w jakimś klubie, nazwałabym suką, ale tutaj w grę wchodzą anioły ciemności! Tak więc jej charakter jak najbardziej udany :D Ryan... mogłabym przysiąc, że coś się tu święci... może on był ukrytym dobrym aniołem? Sama już nie jestem pewna..
Okej, lecę dalej ;D
Tak, tak to Phoebe. Powiem szczerze, że słyszałam coś o tym serialu, ale nie oglądałam. Twoje słowa jednak mówią, że jest fajny więc może zacznę. No zobaczymy :)
UsuńCo do Ryana, to może ma jakiś związek z aniołami. O tym przekonasz się wkrótce <3
ja sie zastanawiam jaka role w tym odgrywa uwodzenie. no bo nie mozna ot tak zlapac kolesia za lape powiedzec "nalezysz do upadlych' i juz?
OdpowiedzUsuń